Każdy śródziemnomorski kraj ma swoją zupę z owocami morza. I wiecie co jest najlepsze? Każda z tych zup jest inna, ale nie umiem chyba wybrać najlepszej… Dlatego napiszę Wam, jaki jest mój przepis na dobrą zupę z owocami morza.
Wywar – absolutna podstawa
Im więcej składników – tym lepiej, zawsze możesz dolać wody, kiedy bulion będzie zbyt esencjonalny. Mój sekret to: seler naciowy, korzeń pietruszki, marchew i cebula, kawałek ryby oraz krewetki w pancerzu. Wrzucamy wszystko na rozgrzaną w garnku oliwę. Dymi? Ma dymić. Przypala się? Ma się LEKKO przypalać. Pachnie? Ładnie prawda? Solimy, pieprzymy, a kiedy pomyślisz, że to już ten moment i zaraz będzie pożar – poczekaj jeszcze 30 sekund. No i już – straż pożarna nie przyjechała, a bulion zyskał smak.
Gasimy pożar
Wyjmujemy w tym momencie owoce morza. Koniec zabawy, niech odpoczną. Zostają tylko warzywa. I teraz zgaś ten pożar i wlej zimną wodę. Wtedy ugotujesz piękny bulion. Zielony od selera naciowego, lekko ciemny od przypalonych warzyw i krewetek. No po prostu idealny. Jeśli jest za mało słony to teraz jest dobry moment, żeby go doprawić. Liść laurowy, ziele angielskie, a może szczypta kurkumy? W tym garnku wszystko jest mile widziane, ale w rozsądnych ilościach. Gotujemy teraz nasz bulion na wolnym ogniu przez 30 min. Smaku – w przeciwieństwie do wywarów mięsnych – z czasem już nie zyska. Wrzucamy owoce morza. Niech się ugrzeją. Nakładamy do pięknego talerza. No… i co powiecie?